Z wybrzeża ruszamy w Góry Przeklęte. Nazwa dziwna lecz szczyty imponujące. Po zjechaniu z głównej trasy trzeba było uważać na wąskich, a czasem krętych drogach.
Na wąskich drogach albańscy kierowcy o których czytałem wiele ciekawych żeczy widząc busa z przyczepą zjeżdżali na pobocze abym mógł jechać asfaltem.
Wszędzie znajomi...
W Albanii podobnie jak w Czarnogórze, napotykaliśmy miejsca gdzie paliły się połacie zalesionych gór. Wjeżdżając w taką doinę mieliśmy pewne obawy, przy temperaturze sięgającej ponad 40 stopni i wszystko było wysuszone wysuszone, aż trzeszczało.
Jedyna droga asfaltowa w Górach Przeklętych pozwalał wjechać wysoko, z poziomu morza wdrapaliśmy się do wioski położonej prawie 1000m n.p.m. otoczonej skalistymi grzbietami sięgającymi ponad 2 tyś. m n.p.m.
Gryzli - niet strelali...
Potężna głęboka dolina i całkowicie puste koryto rzeki.