Po osiągnięciu przełęczy rozpoczęła się jazda bez trzymanki

Mijały kilometry a piękne widoki nas nie opuszczały, droga wiła się serpentynami to w górę to w dół. Na szczęście mieliśmy już za sobą ubiegłoroczną wyprawę do Transylwani i zaliczone dwie najwyższe drogi Karpat Rumuńskich. Warunki pogodowe sprzyjały więc powoli przejechaliśmy przez Durmitor w dolinę rzeki Pivy.
























Z uwagi na brak znaków czy białych linii na jezdni musiałem zachować pełną ostrożność,lecz dzieci jak to dzieci jak zwykle wyluzowane i ich to co się dzieje nie do końca dotyczy. Po spacerze wokół przełęczy ruszyliśmy w dalszą drogę a maluchy pierwsze co to usnęły...