Wielka Plaża

Wielka Plaża jest jak sama nazwa mówi wielka, ciągnie się od miasta Ulcinj aż po Albanię.Wygląda dość egzotycznie, kiedy tam byliśmy temperatury sięgały ponad 35 stopni. Lecz codzienne wiaty konwekcyjne wykorzystywane  przez użytkowników desek ze skrzydłem pozwalały spokojnie funkcjonować. Częściowo zacieniony kemping przy samej plaży i podmuchy od morza pozwalały na przyjemne wypoczywanie.




Jednego dnia jak dmuchnęło kilka razy czułem się jak na pustyni w burzy piaskowej. Miałem wrażenie, że nikomu to jakoś nie przeszkadzało.



Kamyczków nie ma ale i tak jest fajnie.

Na kempingu widzimy dwa samochody marki Pinzgauer, typowe terenówki z namiotami dachowymi. Ciekawostką było to, że tymi samochodami podróżowało dwie dość spore rodziny...

Jadąc w poszukiwaniu przyjaznego kempingu, docieramy do granicy z Albanią przejeżdżając przez spory most z widokiem na rzekę z zagospodarowanymi brzegami w formie zabudowań resteuracyjnych wjeżdżamy na wyspę Bojana. szybko forsujemy szlaban mówiąc, że "służbowo" i docieramy do rozległego kempingu na którym nie było zbyt wiele namiotów czy kamperów. Okazało się jednak, że to kemping naturystów i wszyscy użytkownicy byli bez jakiejkolwiek odzieży. Z uwagi na to, że wychowujemy dzieci dość konserwatywnie nie zostaliśmy tam :)

Wybrzeże Czrnogóry


Większa część czarnogórskiego wybrzeża wygląda tak, że skaliste góry schodzą do morza, a w miejscach gdzie plaże są płaskie i tak widać z nich skaliste grzbiety.




Wybrzeże to nie tylko wspaniałe krajobrazy, to również piękne zabytkowe miasta. Późnym popołudniem kiedy temperatura spadała poniżej 30 stopni ruszaliśmy całą ekipą na zwiedzanie. Oczywiście nie mogliśmy sobie pozwolić na wiele ale kilka zabytkowych miejsc odwiedziliśmy.


Odwiedzamy starą Budwę


Policja na lądzie ale również na morzu.





 Próbujemy zwiedzić wyspę Świętego Stefana.



















Odwiedzamy Stary Bar



Ania nie była zachwycona zwiedzaniem Starego Baru. Po tym jak na plaży przy zabawie z wiaderkiem chlapnął jej do oka piasek z wodą marudziła, że boli oko. Kiedy oko zaczęło puchnąć jeszcze tego samego wieczoru wylądowaliśmy więc u lekarza czy na pogotowiu trudno to ocenić. Wizyta była dość szybka, w okienku rejestracji pojawił się lekarz, który spytał co się stało. Po przedstawieniu sytuacji nabazgrał coś na kartce i kazał do apteki, tam kupiliśmy coś co polecił. Po zastosowaniu rano Ania nie pamiętała o przykrym incydencie.







Plażujemy nad Adriatykiem


Plaża, plaża dzika plaża...

Przemierzając wybrzeże w kierunku południowym docieramy do Petrovac. Nieopodal tego miasta zatrzymujemy się na kempingu. Korzystamy z dobrodziejstw tego klimatu, nawet po zachodzie słońca możemy pływać i nie marzniemy.



Ania wypuszcza się w wodę coraz dalej, brak gruntu pod nogami nie stanowi dla niej problemu. Miłosz zaś bardziej asekuracyjnie uwielbia wrzucać kamyki do wody, a była ich cała plaża więc miał zajęcie.




Zatoka Kotorska

Docieramy nad zatokę...

Na odcinku 150 km Durmitor - Zatoka obniżamy się o około 1500m, Trasa ta nie rozpieszcza samochodu. Liczne ostre podjazdy i zjazdy z nieskończoną liczbą zakrętów wymagały od kierującego zastawem prawie 11 metrowym skupienia i rozwagi. Słyszana po raz kolejny bajka o Kocie w butach czy Jasiu i Małgosi puszczana dla dzieci pomagała tylko dzieciom. 
Po ponad tygodniu w skalistych górach nagle odsłania się błękit zatoki, otoczonej skalistymi górami z którymi opatrzyliśmy się już sporo. Jesteśmy zachwyceni widokiem, zjeżdżamy niżej zatrzymujemy się i wskakujemy do wody.



 Dziadek bawi się chyba lepiej od Wnuczka...

 O w końcu jestem na jakimś zdjęciu, ale czemu mam oczy jak szczeliny w czołgu...




Kierujemy się w stronę morza

Jedziemy na wybrzeże, kierujemy się w na południowy zachód do Zatoki Kotorskiej. Nawierzchnia dróg bardzo przyzwoita, ale miejscami podjazdy i serpentyny takie, że czasem brakuje drugiego biegu. W naszym kraju chyba nikt nawet by nie pomyślał że w takim terenie można zbudować drogę, a tu się dało.
Przez specyfikę dróg prędkość podróżna jest bardzo znikoma i przejechanie 150km zajmuje prawie pół dnia.

To jeszcze nie zatoka a jezioro Slansko, w okolicy miasta Nikšić. Już tu daje się wyczuć wyższe temperatury jak w wyższych partiach gór. Wszystko jest wyschnięte, aż trzeszczy. Po drodze w oddali widzieliśmy palące się połacie lasów.
 

W Żabliaku dni mijały bardoz szybko

W Żabliaku przez pięć dni zwiedziliśmy całą okolicę. Obawialiśmy się wysokich temperatur jednak duże wysokości n.p.m. robiły swoje, pomimo słonecznych dni upału nie było, zaś noce były przyjemnie chłodne jak u nas w Karpatach.

 
Kemping, był całkiem przyjemny i cichy. Ciekawostką było to, że przez cały pobyt przewinęło się tam sporo kamperów i samochodów z namiotami dachowymi a przyczepy oprócz naszej nie widziałem.
 
W Czarnogórze jadąc z Durmitoru w kierunku wybrzeża drogi były ładne i co ciekawe z pewnością całkiem nowe, GPS niektórych wcale nie pokazywał. 



Durmitor to góry gdzie można przyjechać z dziećmi poczuć smak gór i wypocząć. Patrząc na ich szczyty i rozsądną dostępność z pewnością tam wrócimy.




Ostatnie spojrzenie na góry

W Durmitorze spędziliśmy prawie tydzień, wspaniała okolica, góry wręcz puste i bezludne w porównaniu do naszych i przyjazny kemping pozwalały swobodnie wypocząć. Pozwalały przenieść się jakby do innej epoki, gdzie do tej pory zbyt wiele się nie zmieniło, góry, połoniny i pasterze.